Jak dobrze jest dziękować Ci Jak łania pragnie Jak szczęśliwa Polska cała Jaka radość! Czuję bliskość Pana Jam jest twój Bóg Jam nie godzien Janie Pawle teraz przyjdź Jasnogórska można Pani Jeden jest tylko Pan Jeden w naturze Jesteś Panie winnym krzewem Jesteś radością mojego życia Jesteś Panie chlebem życia Jeszcze się

Słowa piosenki „Jak zapomnieć” nuciła w 2004 roku niemal cała Polska. Utwór stworzony przez Łukasza Wółkiewicza i Krzysztofa Bączka z zespołu Jeden Osiem L błyskawicznie stał się hitem i podbił muzyczne listy przebojów. Czy muzycy z grupy wciąż nagrywają i koncertują? W ciągu tych kilkunastu lat w życiu artystów zaszły spore zmiany, o czym jakiś czas temu informowali. Zobacz, jak dziś wyglądają członkowie zespołu i co u nich słychać! Fenomen zespołu Jeden Osiem L W 1998 roku Marcin „Siwy” Siwek i Łukasz Wółkiewicz założyli zespół Jeden Osiem L. Pierwsze piosenki nagrywali na magnetofonie we własnym mieszkaniu w bloku przy ulicy Lotników w Płocku. W 2001 roku do zespołu dołączył Krzysztof Bączek, który przybrał pseudonim Chris Toffson. Tekst swojego największego hitu „Jak zapomnieć” napisali w kilkanaście minut przed blokiem. „Tak mi wyszło, bo poznałem taką dziewczynę, zakochałem się, ona też, potem się odkochała, ja też chciałem, ale nie mogłem”, tłumaczyli raperzy w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. „Jak zapomnieć" szturmem podbiło polskie rozgłośnie radiowe. Z kolei płyta „Wideoteka”, zawierająca powyższy przebój, pokryła się złotem. Artyści na początku lat 2000 byli bardzo rozchwytywani. Zapraszano ich do różnych audycji radiowych i telewizyjnych, w tym do programu Kuby Wojewódzkiego. Pisały o nich zarówno czasopisma młodzieżowe, jak i opiniotwórcze tygodniki. Ponadto zespół intensywnie koncertował. Mieli okazję wystąpić u boku Maryli Rodowicz w programie „Muzyka łączy pokolenia”. W 2005 roku raperzy wydali album pt. „Słuchowisko”, zaś w 2007 roku krążek pt. „Nowy folder”. Jednak żaden z nich nie odniósł już tak spektakularnego sukcesu, jak debiutancka płyta. W 10. rocznicę powstania przeboju „Jak zapomnieć” muzycy nagrali płytę pt. „deKada”. Czytaj także: Aktorem został przez przypadek. Jak wyglądało życie Zygmunta Kęstowicza? Fot. Piotr Fotek/EastNews Zespół Jeden osiem L, Eska Music Awards Festival, Łódź, rok Zespół Jeden Osiem L spotkał się z ogromnym hejtem Każda sława ma też drugą stronę medalu. Oprócz zachwytów nad swoją twórczością panowie spotykali się z ogromną krytyką, która dziś nazwana zostałaby hejtem. O raperach zaczęto mówić, że są „zwiastunem końca „prawdziwego” rapu w Polsce i atakiem na hiphopową osiedlową kulturę”, donosiła „Gazeta Wyborcza”. Przejawy niezadowolenia wobec zespołu były widoczne również podczas koncertów. Zdarzały się sytuacje, że antyfani rzucali w muzyków jajkami, kamieniami czy też... cegłami! „Cały ten hejt był podsycany przez kilku mainstreamowych raperów. Garstka hejterów pod sceną potrafiła zryć banię i popsuć niejeden koncert. W wywiadach mówiliśmy wprawdzie, że mamy to gdzieś, ale prawda jest taka, że każdy z nas to jakoś na swój sposób przeżywał. Najbardziej chyba Siwy, bo on zawsze chciał robić bardziej uliczny rap”, zdradzili w rozmowie z gazetą. Czytaj także: Tak wygląda dziś życie Urszuli Sipińskiej. Jej obecna profesja nie ma nic wspólnego z muzyką... Fot. Piotr Fotek/EastNews Zespół Jeden osiem L, Eska Music Awards Festival, Łódź, rok Wielki powrót zespołu Jeden Osiem L Obecnie zespół Jeden Osiem L tworzy Łukasz Wółkiewicz, który odpowiada za teksty i wokal oraz Krzysztof Bączek vel Chris Toffson, który pełni rolę producenta i kompozytora. W 2018 roku nagrali singiel „Zanim wszystko stracę”, który do tej pory zgromadził na platformie YouTube ponad 3 miliony wyświetleń. „Tym razem mamy podejście na luzie. Bez spiny jedziemy sobie na koncert jak w piątek we dwóch na piwo. To znaczy jeździliśmy, bo jak w końcu zaczęło nam dobrze iść, to wybuchła pandemia”, stwierdził w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Chris Toffson. 7 maja 2021 roku zespół Jeden Osiem L wydał nową piosenkę pt. „O miłości do wolności”. Przez pół roku odnotowała na platformie YouTube ponad 670 tys. odsłon. W taki oto sposób opisują swój najnowszy numer muzycy: „Wolność. Zakochać się łatwo. Odkochać? Niemożliwe! Utwór opowiada o miłości do utracanej wolności rozumianej jako - sprawiedliwość społeczna, osobność, nieskrępowanie, odrębność, swoboda, niezależność, równość, niezawisłość, autonomiczność, demokracja, niepodległość, suwerenność, samostanowienie, samookreślenie, równouprawnienie, pluralizm, dowolność, wolność wyznania, autonomizm, prawo. Bardzo dużo dzieje się ostatnio w naszym kraju i na świecie. Dokąd nas to wszystko zaprowadzi? Czeka nas powtórka z rozrywki?", brzmi opis piosenki. Czytaj także: Była uczestniczka „Big Brothera” wyjawiła kulisy udziału w programie… Fot. Piotr Fotek/EastNews Zespół Jeden osiem L, Eska Music Awards Festival, Łódź, rok Łukasz Wółkiewicz i Krzysztof Bączek - życie prywatne Jakiś czas temu na Facebooku dziennikarki Justyny Sucheckiej pojawił się post z pytaniem „Czy ten gość z Jeden Osiem L już zapomniał?”. Takie właśnie pytanie kobieta usłyszała od młodzieży po jednym ze spotkań. Oczywiście odpowiedź na to pytanie nurtowała nie tylko młodzież, ale również samą dziennikarkę, do czego przyznała się we wpisie. Niespodziewanie, ku zadowoleniu wszystkich fanów, czekających ponad 17 lat na odpowiedź, głos zabrali autorzy hitu „Jak zapomnieć”. Pod postem dziennikarki pojawił się komentarz zespołu Jeden Osiem L, w którym przyznano, że nie udało się zapomnieć, lecz udało się coś zupełnie innego: „Nie udało się zapomnieć, ale udało się poślubić”, napisał raper. Ze słów autora tekstu Łukasza Wółkiewicza wynika, że zamiast na dobre zapomnieć o niewieście, o której tak namiętnie śpiewał, postanowił ją w końcu poślubić. Jego małżonką okazała się kobieta o imieniu Izabela. Para wzięła ślub roku. W dniu 10. rocznicy tego wydarzenia żona rapera opublikowała na Facebooku post. „ No cóż, ktoś mądry powiedział, że męża można nie tylko kochać, ale i lubić... Lubię i Kocham! 10 lat minęło... Bogatsza w doświadczenia, cięższa o parę kilo, szczęśliwa żona swojego męża - To Ja", napisała z dumą Izabela Wółkiewicz. Owocem miłości państwa Wółkiewiczów jest nastoletni syn Filip. Para bardzo mocno chroni swoją prywatność. Raper nie posiada nawet prywatnego profilu w mediach społecznościowych. Jedyny, jaki istnieje, to oficjalne konto zespołu Jeden Osiem L, z którego można się dowiedzieć, jak obecnie wyglądają muzycy. Po zdjęciach można wywnioskować, że panowie niewiele się zmienili. Łukasz Wółkiewicz dalej jest łysy, zaś Krzysztof Bączek wciąż nosi czarne włosy. Co istotne, Krzysztof Bączek również ułożył sobie życie prywatne. Obecnie wiedzie szczęśliwe życie u boku żony Magdy. Wspólnie wychowują syna Szymona. Czytaj także: Popularność przyniosła jej rola w 07 zgłoś się. Jak dziś wygląda życie Ewy Florczak?

Zawartość: Zajrzyj do środka. Oto kilka stron z publikacji: Kod wydawcy: ENP 0525 PG. Kod produktu: NPL062228. Lista utworów: Ciebie Boga wysławiamy Twoja cześć i chwała Kłaniam się Tobie Zróbcie Mu miejsce U drzwi Twoich Bądżże pozdrowiona Jezusa ukrytego Z tej biednej ziemi Boże coś Polskę Intrada Serce Twe Jezu Cóż Ci Jezu
Tekst Pieśni: Jak szczęśliwa Polska cała Jak szczęśliwa Polska całaW niej Maryi kwitnie chwała,Od Bałtyku po gór szczyty,Kraj nasz płaszczem Jej okryty. Matko Boska, Królowo Polski,O Pani nasza Częstochowska 2x. W Częstochowie Tron swój wzniosła,Wielka, można i wyniosła;Lecz najczulsza z matek ziemi,Cierpi razem z dziećmi swymi. Matko Boska, Królowo Polski,O Pani nasza Częstochowska 2x. Ta Królowa ukochana,Nam od Boga Matką dana,Zawsze przyjdzie i pocieszy,Zawsze na ratunek spieszy. Matko Boska, Królowo Polski,O Pani nasza Częstochowska 2x. Kiedy ból nam dusze zgina,Ona u stóp Boga Syna,Prośbą się za nami wstawi,Wyrwie z serca cierń, co krwawi. Matko Boska, Królowo Polski,O Pani nasza Częstochowska 2x. Nam na wszystkie skarby stanieJasnogórskie Jej władanie,Wszak świat cały nam zazdrości,Jej opieki i miłości. Matko Boska, Królowo Polski,O Pani nasza Częstochowska 2x. Wykonanie Pieśni: Jak szczęśliwa Polska cała Jasna Góra, – czuwanie nocne miasta Piotrkowa organach gra Konrad Michał Braun Parafia Matki Bożej Częstochowskiej Poznań – Naramowice Matki Bożej Częstochowskiej – Odpust ParafialnyMszy św. przewodniczył Napierała -Biskup Senior Archidiecezji Kaliskiej Dziękuję, że jesteś z nami, jeśli podoba Ci się to co robimy, wesprzyj nas, zobacz również nasz kanał na Youtube i kliknij subskrybuj. Zobacz również listę pieśni i modlitw, a także przyjrzyj się bliżej Świętym i Błogosławionym. Tworzenie treści i filmów wymaga środków finansowych. Rozwój strony www i kanału youtube – to nasze główne wydatki. Nasze plany są bardzo bogate, a ich realizacja stanie się możliwa jedynie dzięki uzyskaniu stabilnego źródła finansowania. Nie dostajemy pieniędzy - działamy dzięki wsparciu naszych czytelników, dzięki Tobie. Ku Świętości Redakcja Jak szczęśliwa Polska cała - Paweł Piotrowski - organy Boże sędzio sprawiedliwy - Paweł Piotrowski - organy Ciebie na wieki - Paweł Piotrowski - organy
“Bądź szczęśliwa” jest pierwszym, ale nie ostatnim singlem Łukasza Kowalskiego. Artysta zamierza wydawać kolejne piosenki, które w przyszłości złożą się na cały album. Debiutancki utwór jest pierwszym nagranym profesjonalnie, do którego powstał materiały promocyjne“To mój debiutancki utwór! Posłuchajcie i dajcie znać, jak go odbieracie. Jeśli Wam się podoba lajkujcie, subskrybujcie, komentujcie i udostępniajcie innym. Koniecznie podkręćcie głośniki i lecimy! Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej piosenki i teledysku: Agacie Mojżuk, Darkowi Boćwińskiemu, Adamowi Marzyńskiemu i Ani Naliwajko.” – jak informuje Łukasz KowalskiPiosenka “Bądź szczęśliwa” opowiada o szczęściu, radości, miłości, oddaniu i szacunku, czyli wartościach, które coraz trudniej znaleźć w obecnym świecie. Utwór zachowany jest w stylistyce popowej ballady z bardzo osobistym Kowalski – jest muzykiem z zamiłowania, a z zawodu nauczycielem matematyki. Ponad 10 lat temu, po raz pierwszy zetknął się ze śpiewem, który stał się bardzo ważną częścią jego życia. “Bądź szczęśliwa” to debiutancki singiel artysty, który zapowiada jego cały album, nad którym Łukasz obecnie pracuje. *****Słowa – Agata Mojżuk Muzyka – Dariusz Boćwiński, Łukasz KowalskiProdukcja/Mix/Mastering – Dariusz Boćwiński Video – okładka singla
Jak szczęśliwa Polska cała znajdziesz w 2 publikacjach wymienionych poniżej: cena 114,95 zł. nuty.pl. Abba-Ojcze, Pieśni i piosenki religijne (mały format) Abba-Ojcze, Pieśni i piosenki religijne. Ilość stron: 1044. Format:
tekst pieśni Jak szczęśliwa Polska cała nagranie audio Jak szczęśliwa Polska cała Jak szczęśliwa Polska cała poznaj inne pieśni religijne Jak szczęśliwa Polska ( 14 vote[s]

12 Jak szczęśliwa Polska cała. Jak szczęśliwa Polska cała, W niej Maryi kwitnie chwała, Od Bałtyku po gór szczyty, Kraj nasz płaszczem Jej okryty. Ref.: Matko Boska, Królowo Polska, O Pani nasza Częstochowska. W Częstochowie tron swój wzniosła, Wielka, można i wyniosła, Lecz najczulsza z matek ziemi, Cierpi razem z dziećmi swymi.

Tekst i słowa kolędy „Szczęśliwa kolebko” – wszystkie zwrotki„Szczęśliwa kolebko” – cały tekst do druku„Szczęśliwa kolebko” w wykonaniu polskich artystówTekst i słowa kolędy „Szczęśliwa kolebko” – wszystkie zwrotki 1Szczęśliwa kolebko, szczęśliwy żłobie, ten Bóg co świat stworzył, położon w tobie. Niebem nieogarniony, w tobie wszystek zamkniony. 2Kolebko niebieska, żłobku ubogi, w tobie jest zawarty ten klejnot drogi. Z nieba światu spuszczony, złotem nieoceniony. 3Gdy twoją uważam piękną ozdobę, ceniąc która leży w żłobie osobę. Nikną wszystkie urody, miękkie świata wygody. 4Za nic złotogłowy, za nic szkarłaty, kiedy patrzę na te ubogie płaty. Któremi cię związała matka, innych nie miała. 5Zasypiaj szczęśliwie w tej kolebeczce, przyśpiewuj matuniu tej dziecineczce. Niechaj zasypia wdzięcznie, Jezus mój i bezpiecznie.„Szczęśliwa kolebko” – cały tekst do drukuKliknij niżej by wydrukować tekst kolędy„Szczęśliwa kolebko” w wykonaniu polskich artystówPLAYLISTAPo zakończeniu wybranego filmu, kolejny z playlisty odtworzy się automatycznie. Szczęśliwa kolebko 17 Szczęśliwa kolebko Szczęśliwa kolebko | kolęda | Wpatrzeni i słowa kolędy „Szczęśliwa kolebko” - wszystkie zwrotki „Szczęśliwa kolebko” - cały tekst do druku „Szczęśliwa kolebko' w wykonaniu polskich artystówRedakcja piotreksztuka@ Polskie 1. Cześć Maryi, cześć i chwała Pannie świętej cześć Śpiewaj, śpiewaj ziemio cała Hołd Jej śpiesz się nieść! 2. Ten co stworzył świat wspaniały W Niej swą Matkę czcił Jej Go ręce piastowały Gdy dziecięciem był 3. On jak Matkę ją miłował W posłuszeństwie żył Każde słowo Jej szanował Chociaż Bogiem był 4. Sklep Audiobooki i Ebooki Muzyka mp3 Religijna Mix Maryjny: Chwalcie łąki umajone, Jak szczęśliwa Polska cała, Grybowska pani Oceń produkt jako pierwszy Czas trwania: 00:02:02 Data premiery: 2017-03-31 Oferta : 3,99 zł 3,99 zł Produkt cyfrowy Opłać i pobierz Posłuchaj i kup Posłuchaj i kup Tytuł utworu Czas trwania Cena 1. Mix Maryjny: Chwalcie łąki umajone, Jak szczęśliwa Polska cała, Grybowska pani 02:02 3,99 zł Dane szczegółowe Dane szczegółowe Tytuł: Mix Maryjny: Chwalcie łąki umajone, Jak szczęśliwa Polska cała, Grybowska pani Wykonawca: Zespół Massuana - Tomasz Dorniak Autor tekstu: Tekst tradycyjny Kompozytor: Kompozycja tradycyjna Dystrybutor: Soliton Gatunek: Gospel Data premiery: 2017-03-31 Rok wydania: 2016 Format: MP3 Recenzje Recenzje Zobacz także Klienci, których interesował ten produkt, oglądali też Podobne do ostatnio oglądanego Jak ja cię kochałam i jak dziś umieram jak byłam szczęśliwa szczęśliwa do teraz - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Tekst piosenki: 1. Jak szczęśliwa Polska cała: W niej Maryi kwitnie chwała. Od Bałtyku po gór szczyty Kraj nasz płaszczem Jej okryty. Ref. Matko Boska, Królowo polska, O Pani nasza częstochowska! 2. W Częstochowie tron swój wzniosła. Wielka, można i wyniosła, Lecz najczulsza z matek Ziemi Cierpi razem z dziećmi swymi. Ref. Matko Boska... 3. Ta Królowa ukochana, Nam od Boga Matką dana, Zawsze przyjdzie i pocieszy, Zawsze na ratunek spieszy. Ref. Matko Boska... 4. Kiedy ból nam dusze zgina, Ona u stóp Boga Syna Prośbą się za nami wstawi, Wyrwie z serca cierń, co krwawi. Ref. Matko Boska... 5. Nam na wszystkie skarby stanie Jasnogórskie Jej władanie, Wszak świat cały nam zazdrości Jej opieki i miłości. Ref. Matko Boska... Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu

Niwy polskiej cudny kwiecie, Coś na Śląska rozkwitł ziemi, Święty Jacku w białej szacie, Wspieraj nas modlitwy Swymi. O święty Jacku, Twój lud Cię błaga, Usłysz wołania, opieką darz! Proś świętą Marię przed tronem Boga, O ukochany Rodaku nasz! 2.

recenzje / ESEJE Magda Heydel Recenzja Magdaleny Heydel z książki Kona ostatni człowiek Anny Świrszczyńskiej. Biuro Literackie kup książkę na Świrszczyńska to wyzwanie, bo jednoznacznie i niezależnie mówi swoje. Przede wszystkim o ciele kobiety: jego bólu, upokorzeniu, rozkoszy. Czy te wiersze może zrozumieć mężczyzna? Z Anną Świrszczyńską jest kłopot: niby wiadomo, kim była, co pisała i jak żyła, a jednak jej życie i dzieło wymyka się językom krytycznego opisu. Dzieje się tak nie dlatego, że było to życie szczególnie ekscentryczne i dzieło szczególnie ciemne. Przyczyna leży po stronie matryc myślowych i emocjonalnych, które bronią dostępu do jej wierszy. Myślimy: liryka kobieca, tematyka wojenna, Powstanie, artystka zaangażowana… Niedopasowanie tego szablonu jest tym wyraźniejsze, że Świrszczyńska nigdy nie była poetką buntu twórczego, nie interesowało jej otwarte występowanie przeciwko istniejącym modelom pisania i czytania lub batalie w obronie własnej, niedocenionej linii artystycznej. Była wolna: nie bała się pisać tak, jak chciała, a zarazem nie zajmowała się, jak byśmy dziś powiedzieli, autopromocją. Gdybym miała krótko powiedzieć, jaka była, użyłabym dwóch przymiotników: odważna i wstrzemięźliwa. AMORALNE ZWIERZĄTKO Wielkie bum nastąpiło w 1972 r., kiedy ukazał się tom Jestem baba. „Co za prowokacyjne wyznanie, umieszczone w dodatku w tytule zbioru poezji! Nie wierzyłem własnym oczom, kiedy odczytałem nazwisko autorki. Annę Świrszczyńską moja pamięć wzruszeniowa przechowuje z ciepłym uczuciem jako poetkę bardzo czystego, odległego od bezpośredniości doznań, artystostwa. (…) Jeszcze żadna kobieta, jak poezja poezją, nie odezwała się tak dobitnie” – pisał w reakcji na tę książkę Zbigniew Bieńkowski. Rzeczywiście. Choć nie w wyznaniach rzecz i nie one wzbudziły konsternację. Ta książka dotyka dwóch nietykalnych tematów: przemocy wobec kobiet i kobiecego erotyzmu. Przemoc, u Świrszczyńskiej opisana przy pomocy wierszy-migawek z codziennego życia, wtedy, w świecie systematycznie celebrującym Dzień Kobiet, nie miała prawa wstępu do oficjalnego języka. Pijacy maltretujący żony i dzieci; pogardzane, porzucone stare kobiety; śmiertelnie zmęczone robotnice; rodzące odarte z człowieczeństwa. Od tych obrazów lepiej odwrócić wzrok, to nas nie dotyczy, my się tak nie zachowujemy – tak się zachowywała milcząca większość. Druga przestrzeń, ujęta przez Świrszczyńską w trzy wieloczęściowe poematy, to także widok kobiecej cielesności, ale opowiedzianej przez rozkosz i poczucie władzy. Tu kobieta mówi do swego uda: „Najwyborniejsza uroda mej duszy/ nie dałaby mi żadnego z tych skarbów,/ gdyby nie twój jasny, gładki wdzięk / amoralnego zwierzątka”. Poetka, o zgrozo, nie pseudonimuje, nie chowa się za miękkimi metaforami, pisze wprost o dawaniu i odbieraniu rozkoszy, o tym, co robią i co czują ciała, szuka w ciele siebie, odkrywa świadomość niezależnej kobiety. Miłość i jej ekstazy rozgrywają się w ciałach, tak samo jak szczęście czy tęsknota. Świrszczyńska pokazuje, że w ciele jest życie, ale że rozgrywa się w nim także śmierć. Radykalny projekt kobiecej cielesności obecny był u Świrszczyńskiej już wcześniej. W tomiku „Wiatr” (1970) dominującym motywem jest cierpiące ciało ludzi starych i chorych, opuszczonych, wstrętnych. Obok nich znalazły się opisy towarzyszenia umierającej matce i rodzenia córki: krew płynąca spomiędzy nóg to znak i jednego, i drugiego. Te pozbawione egzaltacji wiersze oszczędnymi ruchami ołówka („Moje cierpienie to ołówek,/ którym piszę”) przekreślają mity, którymi osłania się nagość najdosłowniej skrajnych momentów życia. Nie przekreślają natomiast tego, co jest tu w samym centrum, ale zwyczajnie pomijane w imię wartości wyższych – a więc ciała i podmiotowości kobiety. Kobieta, poniżona na stole ginekologicznym „jak padlina”, walczy o siebie, o ocalenie resztek godności, a potem i o to, by nie dać się pożreć macierzyństwu, nie zniknąć jako „ja”, choć przeciwko niej jest jej własne serce, „tresowane przez tysiąclecia/ w okrutnej cnocie ofiary”. Owe tysiąclecia w zawrotnym skrócie notuje Świrszczyńska w zbiorku Czarne słowa (1967). Te „stylizacje murzyńskie” kondensują życie człowieka do bazowych odczuć cielesnych, uzupełnionych jeszcze o głód: stary człowiek modli się, by przed śmiercią raz jeszcze mieć pełny brzuch; kobieta rodzi dziecko w czasie suszy, kiedy nie ma mleka w jej piersiach. Jeśli spojrzeć na cykl Czarne słowa z perspektywy kolejnych tomów, widać, że te awangardowe, rytmiczne, prymitywizujące stylizacje nie były, jak pisali krytycy, przejawem zainteresowania egzotyką, ale próbą zbudowania odartego z konwenansów języka cielesności, który by pozwolił zedrzeć oddzielające nas od ciała kulturowe zasłony. JUTRO NAS SKOŃCZĄ Tom Jestem baba jest przełomowy w rozwoju poetyckiego projektu Świrszczyńskiej, ale nie zamyka go ani nie wieńczy. W roku 1974 poetka publikuje swoją najsłynniejszą książkę – Budowałam barykadę, poetycką kronikę Powstania Warszawskiego, w którym brała udział jako sanitariuszka. Powstanie Warszawskie to temat w czasach PRL wprawdzie „trudny”, jednak przynajmniej z pozoru nie „nieprzyzwoity” – w sensie, w jakim „nieprzyzwoite” były wcześniejsze wiersze, opisujące przemoc i seks. A Świrszczyńska, przyjmując perspektywę codzienności zwykłych uczestników Powstania, pozornie uwolniła swoje teksty od ideologicznych i historycznych ocen. Obraz Powstania jest jednak szokujący i porażający właśnie dlatego, że przesuwa akcent z uogólnień na konkretnych ludzi poddanych niewyobrażalnemu cierpieniu, a narrację prowadzi z punktu widzenia kobiety, która musi szeroko otwartymi oczyma patrzeć na ludzkie ciało w sytuacjach skrajnych. Bohaterstwo ma tu wymiar pokonywania strachu przez „knajpiarza, kochankę jubilera, fryzjera”, którzy pod ostrzałem budują barykadę, czy przez łączniczkę, która oduczyła się jeść i spać. Podłość to kradzież połcia mięsa albo czekanie na śmierć starej kobiety, która ma w sienniku dolary. Chęć życia dzieli się z wszami pod bluzką, strach przez śmiercią tłumi alkoholem, a silniejsza niż wszystko potrzeba bliskości tętni w słowach dziewczyny do chłopca: „Chodź do piwnicy,/ tam nie ma nikogo./ Jutro skończą nas Niemcy” albo sąsiadki do sąsiada: „Odkąd męża zabiło, nie sypiam (…) mam po mężu papierosy, proszę pana,/ pan zajdzie wieczór”. Najmocniejszą jednak część tomu stanowi opis szpitala powstańczego. „Byłam posługaczką w szpitalu/ bez lekarstw i wody./ Nosiłam baseny/ z ropą, krwią i kałem” – mówi narratorka, a potem po prostu opowiada o umierających żołnierzach, harcerkach, cywilach, starych i młodych. Nie ma w tych wierszach litości dla czytelnika, ich narratorka sama nie zamykała oczu, więc wie, że litość byłaby kłamstwem. Ale nie ma też epatowania potwornością: tak po prostu było, więc tak trzeba opowiedzieć. Oceny i interpretacje są poza samymi obrazami. Powstańczy szpital, miejsce, gdzie odbywają się „krzykliwe rytuały ciała”, jest w istocie pulsującym centrum całej poezji Anny Świrszczyńskiej. Kiedy w wierszach erotycznych, takich jak „Grube jelito”, z którego pochodzi zacytowana fraza, poetka wyznacza w granicach ciała horyzont egzystencji, kiedy w późnych, ekstatycznych wierszach pisze o opuszczaniu siebie samej, o osiąganiu czystości i przejrzystości poprzez ruch i pracę ciała, to zawsze gdzieś w głębi tych świadomych siebie obrazów błyska pamięć o szpitalu: dwadzieścia poszarpanych żołnierskich brzuchów; kobieta bez nogi z włosami jak wodospad; konający żołnierz, któremu trzeba mówić, że jest piękny i będzie żył; gnijąca za życia dziewczyna. Bez tego doświadczenia niemożliwa byłaby skrajna wizja życia i śmierci w ciele, jaką daje Świrszczyńska, ale zarazem bez pracy nad projektem opisania kobiecego ciała jako przestrzeni życia niemożliwe byłoby językowe sprostanie przeżyciu z 1944 r. Próba opisania tego przeżycia – a Świrszczyńska podjęła ją po 30 latach – została przygotowana w poprzednich książkach poetki. Inaczej najdosłowniej nie dałoby się opisać tego doświadczenia, bo przecież język, który istniał, zanim nastąpiło piekło Powstania, nie miał środków, by o nim mówić prawdę, mógł tylko kłamać. Późna twórczość Świrszczyńskiej – tom Szczęśliwa jak psi ogon z 1978 r. oraz pośmiertnie wydane Cierpienie i radość (1985) – to wyjątkowy w naszej literaturze zapis doświadczenia dojrzałości i starości przeżywanych z pełnym zaangażowaniem, a zarazem w dystansie do siebie i swoich cierpień, w poczuciu prawdziwej wolności. Przeszło 70-letnia kobieta pisze: „Moje ciało, jesteś zwierzęciem,/ któremu przystoi koncentracja i dyscyplina. (…)/ któremu przystoi ambicja./ Stoją przed nami/ wspaniałe możliwości”. Ta poezja nie raczy nas jękiem za utraconą młodością, nie rozpamiętuje minionych rozkoszy, nie boi się śmierci i nie ma żadnych ambicji, by stroszyć się w mądrościowe piórka. Różnica między tonem ostatnich książek Świrszczyńskiej a komponowanymi z powagą tomami starych poetów, zwłaszcza mężczyzn, jest tak kolosalna, że znów budzi konsternację. „Ludzie się dziwią:/ – Siwa baba i biega” – pisze Świrszczyńska. Bardzo dużo jest w jej późnej poezji ruchu fizycznego, gimnastyki, jogi, wędrówek górskich, seksu, pracy fizycznej. Cielesność staje się wyzwoleniem, odkrywaniem przestrzeni życia, którą ludzie przed sobą zamykają. Dlatego ideałem szczęścia staje się pies: „co nie boi się biegać/ dalej niż inne”. Życie to celebrowanie psa w sobie: stania na czworakach, silnych szybkich nóg, biegu, „grubienia z rozkoszy”, ziewania, przeciągania się, chrapania. „Niestety szczekać nie potrafię” – notuje z żalem poetka, która „zjada (…) swój kompleks niższości wobec psa”. POSKRAMIANIE ZŁOŚNICY Świrszczyńska to wyzwanie, bo dyskretnie, niegłośno, ale jednoznacznie i niezależnie mówi swoje. Dlatego jest z nią kłopot, i to nie jeden. Jeśli jest dzisiaj obecna w świadomości czytelników, to w dużej mierze dzięki swojemu rówieśnikowi, Czesławowi Miłoszowi, który od lat 80. ubiegłego wieku gorliwie promował jej twórczość w Polsce i USA. Żadnemu innemu polskiemu autorowi – ani Herbertowi, ani Różewiczowi, ani Watowi – nie poświęcił Miłosz tak licznych i różnorodnych tekstów: z opracowaniem całości poezji w edycji PIW-u, dwoma tomami przekładów na angielski, opatrzonych komentarzami, wierszem „O tłumaczeniu Anny Świrszczyńskiej na wyspie Morza Karaibskiego”, wreszcie książką biograficzną „Jakiegoż to gościa mieliśmy”… Pisze Miłosz: „Ciągła rewizja kanonu zaprasza nieraz do tego budynku osoby niespodziewane. Moje staranie o wprowadzenie tam poetki mego pokolenia uzasadniam moim podziwem, bo, zaiste, odwiedził nas gość niezwykły (…) bronię jej, bo jestem w niej (niemal) zakochany”. Zasługa Miłosza jest niepodważalna, ale nie bezdyskusyjna. Warto zapytać: dlaczego Świrszczyńska jest niespodziewanym gościem w budynku kanonu literackiego? Dlaczego to Miłosz miałby ją tam wprowadzać? Czy nie może wejść o własnych siłach? Czy podziw Miłosza to warunek zaistnienia w kanonie? Co dokładnie Miłosz podziwia? Jeżeli stawia jej pomnik, to jak go projektuje i z czego rzeźbi? Dokonana przez Miłosza lektura poetki (nie tylko zresztą tej poetki) odkształca obraz, jaki jawi się, kiedy z Miłoszowskiego obiektywu zrezygnować. Miłosz czyta Świrszczyńską w wymiarze swoistego skandalu obyczajowego („całkiem otwarcie pisze o zmienianiu mężczyzn, pierwsza bodaj wśród poetek polskich nie żenuje się mówić o orgazmie”), ale to tylko pretekst, podniecający, lecz nie satysfakcjonujący. W jego ramach mieści się chyba dość żenująca paralela z Telimeną, „najciekawszą – czytamy – postacią kobiecą w literaturze polskiej”, komiczną, bo prezentującą „zbyt jawną samiczość”, a to wśród mężczyzn budzi popłoch… W istocie interpretacja Miłosza to swoiste „poskromienie złośnicy” (to skądinąd cytat z wiersza poetki). Feministka? Tak, ale „Świrszczyńska była feministką w sensie innym, niż to wynika z jakichkolwiek teorii. Po prostu kierowała się obserwacją i współczuciem”, a ów „feminizm współczucia” nie ma nic wspólnego z „importowaną z Zachodu modą”. Miłosz unieszkodliwia projekt poezji skupionej na kobiecej podmiotowości, umieszczając go w tradycyjnych, romantyczno-pozytywistycznych kategoriach właściwej kobietom wrażliwości na krzywdę. Separuje także Świrszczyńską – i samego siebie – od rzeczywistości z jej wierszy, bowiem, jak zaznacza, zawierają one obraz „stosunków rodzinnych wśród robotników i chłopów”, a poetka (inteligentka) pochyla się nad ofiarami brutalności mającej źródło „w wielowiekowych nawykach” i tysiącletniej historii polskiego alkoholizmu. Miłosz nie widzi zatem skandalu, nie dostrzega u Świrszczyńskiej radykalnego gestu szukania człowieczeństwa w cierpieniu, wystarcza mu kwalifikacja klasowa. Podobnie rozbrojone zostają wiersze porodowe: „W swoich opisach ta poetka stosuje hiperbolę, czyli świadomą przesadę dla efektu (…) zapewne nie każdy poród trwa dwadzieścia godzin, choć przymiotnik »zwykły« w tytule został celowo wybrany, jakby po to, żeby zaprzeczał”. Miłosz ma estetyczną trudność również z lekturą wierszy powstańczych. Bardziej zajmuje go technika miniatury prozą w cyklu „Wojna” z lat 40., skupienie się na detalu i staranna obróbka kompozycyjna scen wojennego koszmaru. Pisząc o tomie Budowałam barykadę stosuje unik, dosłownie wycofuje się z omówienia samych wierszy, a nawet ostrzega przed ich lekturą: „Nagromadzenie obrazów piekła w tym zbiorze wykracza poza wytrzymałość czytelnika i każe zapytać, czy nie są tu pogwałcone zasady, dzięki którym literatura jest literaturą”. Na dowód przywołuje cały szereg opisów wojny: od Iliady przez Wojnę żydowską Józefa Flawiusza po pamiętniki żołnierza spod Verdun i Na zachodzie bez zmian Remarque’a. Wszystkie, zaznaczmy, napisane przez mężczyzn, a w żadnym nie znajduje porównania dla opisów Świrszczyńskiej. Gdzie indziej Miłosz nazywa ją „urzekającą istotą, elfem może albo Rozalindą i Mirandą Szekspira”, a przecież elfy nie noszą basenów z krwią i ropą… Miłosz nie godzi się jednak przede wszystkim z tym, że poezja Świrszczyńskiej rozgrywa się w przestrzeni ciała i obywa się bez istnienia drugiego świata. Interpretator przeczy płynącym z tych wierszy sygnałom, że póki się żyje, można wyjść z siebie i wrócić do siebie przez bramę ciała, ale po śmierci trzeba będzie do niego już na zawsze powrócić, by stać się jedynie „zgorzelą grubego jelita”. To dla Miłosza nieprzyzwoite. Tam, gdzie Świrszczyńska mówi „ciało”, Miłosz uparcie czyta „dusza”. Nazywa ją „poetką metafizyczną” (dodaje: stojącą na głowie, a więc jednak jakby nie całkiem poważną…), dopisuje do polskiej szkoły poezji, przekonuje, że choć była agnostyczką, nie wspominała o chodzeniu do kościoła, otwarcie pisała o wielu mężczyznach w swoim życiu, „to jej świat ekstazy i cierpień, żarliwych szeptów i hymnów na chwałę istnienia na pewno nie mieści się w tym, co nazywamy materią, fysis, czyli rozciąga się meta, uczestniczy w wielkim oceanicznym Wszystkim”. A to w konsekwencji pozwala na lekceważenie owej „physis”, potraktowanie jej jako przygodności, przejściowego stanu, na odmówienie znaczenia szczęściu psiego ogona i zachwytowi zjadania “swojej kromki szczęścia”. Taka lektura Świrszczyńskiej nie może się powieść… MOJE CIAŁO MUSUJE Ucieszył mnie wydany parę tygodni temu skromny tomik wierszy Świrszczyńskiej Kona ostatni człowiek, w wyborze i opracowaniu Konrada Góry. Świrszczyńską trzeba koniecznie czytać na nowo, z nową wrażliwością i wyczuleniem na inne niż Miłosz konteksty. Tak z pewnością jest w tej książeczce, którą otwiera „Kołysanka” i pięć innych wierszy z Czarnych słów. Od mocnych wierszy z tomów “Wiatr” i “Jestem baba” oddziela je wiersz tytułowy oraz rzadko przedrukowywany (moim zdaniem nie bez racji) utwór „Pamięci Che Guevary”. Jest dziesięć z blisko setki wierszy powstańczych, jednak bez tych najbrutalniej cielesnych, tak że w efekcie powstaje wrażenie większego zdystansowania i jakby zarys oceny. Wybór wierszy późnych to mieszanka ekstazy i obrzydzenia ciałem („Mówię do siebie, ty ścierwo”) oraz parę obrazków z cyklu o rodzicach, których znaczenie mocno podkreślał także Miłosz. To bardzo piękne wiersze, tym ciekawsze, że poetka zajęła się trudnym dzieciństwem przeżytym w nędzy dopiero na starość, jakby wtedy odszukała język do wyrażenia tych wczesnych doświadczeń. Gorset nałożony przez koncepcję serii (tylko 44 wiersze!) pozostawia silne poczucie niedosytu. Marzy mi się nowe wydanie poetyckiej twórczości Anny Świrszczyńskiej. Każdy wybór – zwłaszcza tak ograniczony – budzi oskomę, ale zarazem daje fałszywe świadectwo. To jest rodzaj poezji, który się czyta najpierw na tomiki, a dopiero potem, powtórnie, na pojedyncze wiersze: konsekwentny, stopniowo się wyłaniający, skromny a imponujący projekt, radykalny eksperyment językowy i – jakkolwiek to zabrzmi – poezja autentycznie dotykająca doświadczenia życiowego, kobiecego doświadczenia. I nie zgadzam się z opinią, którą niedawno usłyszałam z ust pewnego poety: że wybór wierszy Świrszczyńskiej może zrobić tylko mężczyzna. Marzy mi się obszerny tom Świrszczyńskiej złożony przez kobietę, która wie, co to znaczy: „Piorę, piorę, płuczę, wyżymam,/ jak moje babki i prababki”, wie, że „kopanie ziemniaków / wzbogaca intelekt”, i może powiedzieć: “Moje ciało musuje, / myślę ciałem, które musuje”. Recenzja została opublikowana w „Tygodniku Powszechnym” 2013, nr 35. Dziękujemy redakcji za wyrażenie zgody na przedruk. O AUTORZE Magda Heydel Tłumaczka i krytyczka literatury. Redaktorka naczelna pisma „Przekładaniec”, poświęconego problematyce translatologicznej. Wykłada na Wydziale Polonistyki UJ. Opublikowała monografie Obecność Eliota w literaturze polskiej (2002) i Gorliwość tłumacza. Przekład poetycki w twórczości Czesława Miłosza (2013) oraz wraz z Piotrem Bukowskim opracowała antologie Współczesne teorie przekładu (2009) i Polska myśl przekładoznawcza (2013). W roku 2015 ukazał się pod jej redakcją tom Przekłady poetyckie wszystkie Czesława Miłosza i zbiór Poetki z Wysp z przekładami wierszy autorek brytyjskich, który przygotowała z Jerzym Jarniewiczem. Współautorka festiwalu „Odnalezione w tłumaczeniu 2015”. Ma w dorobku przekłady Josepha Conrada, Virginii Woolf, Seamusa Heaneya, Teda Hughesa, Dereka Walcotta, Anne Fadiman, Roalda Dahla, Charlesa Simica i Roberta Hassa. Członkini PEN Clubu, członkini honorowa Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury. powiązania TEKSTY O KSIĄŻCE Opowieść o pustym koszu (czyta Konrad Góra)dzwieki / RECYTACJE Anna Świrszczyńska Konrad Góra Wiersz z tomu Kona ostatni człowiek, zarejestrowany podczas spotkania “44. Poezja Polska od nowa” na festiwalu Port Wrocław 2014. WIĘCEJ Wiersze dla gorszego samopoczuciarecenzje / ESEJE Dawid Kasiarz Recenzja Dawida Kasiarza z książki Kona ostatni człowiek Anny Świrszczyńskiej w wyborze Konrada Góry. WIĘCEJ Najgorszy jest język (fragment)recenzje / ESEJE Konrad Góra Fragment posłowia Konrada Góry do wyboru wierszy Anny Świrszczyńskiej Kona ostatni człowiek. WIĘCEJ Dać się ponieśćrecenzje / ESEJE Anita Jarzyna Recenzja Anity Jarzyny z książki Kona ostatni człowiek Anny Świrszczyńskiej w wyborze Konrada Góry. WIĘCEJ
Tekst Pieśni: O Wszechpotężna Pani świata. O Wszechpotężna Pani świata. Wyciągnij Twą Matczyną dłoń! Przyjm prośbę co do Ciebie wzlata. Od nieszczęść całą ziemię broń. ref.: Kościoła Matko usłysz dzieci głos. Weź w swoje święte ręce świata los, By stał się domem wszystkich ludzi. Twój dom, nasz dom (bis)
“Bądź szczęśliwa” jest pierwszym, ale nie ostatnim singlem Łukasza Kowalskiego. Artysta zamierza wydawać kolejne piosenki, które w przyszłości złożą się na cały album. Do debiutanckiego utworu powstał Kowalski to debiutant, który po wielu latach śpiewania zdecydował się postawić na własną twórczość, czego efektem było nagranie utworu “Bądź szczęśliwa”. To czytelna, klasycznie piosenkowa forma muzyczna, z wyraźnym podziałem na zwrotki i refren. Na pierwszy plan wysuwa się miękka melodyka, w której znaczące miejsce zajmuje wokal samego artysty. To jakby propozycja skrojona pod wrażliwość Łukasza (zresztą jest on współkompozytorem piosenki). Artysta stawia na prostotę i czytelny przekaz, przez co tekst staje się odzwierciedleniem jego faktycznych materiały prasoweI właśnie dzięki temu, ta propozycja wygrywa szczerością, ale też jasnym przesłaniem. Wokalista nie stara się eksponować ogromnej oryginalności, gdyż ważniejsze dla niego jest nawiązanie bezpośredniego kontaktu z odbiorcą. W takiej formie stara się mu wysłać czytelny komunikat, który dodatkowo podkreśla dobra realizacja teledysku. Przy jednoczesnym zaangażowaniu od strony twórczej i wokalnej, to jest wystarczające, żeby odnieść artystyczny sukces. Oczywiście jest to propozycja, która trafi do określonego grona słuchaczy, a jej bezpretensjonalność staje się dowodem na to, że warto realizować własne marzenia. Szczególnie jeśli ma się pomysł na zobrazowanie tego, co ma się do powiedzenia. Łukasz Kowalski zdecydował się pokazać swój talent w popowej balladzie (szlachetności dodają instrumenty smyczkowe) z klarownym tekstem, eksponując w sposób wyważony własne możliwości wokalne. I tym wygrywa.*****“To mój debiutancki utwór! Posłuchajcie i dajcie znać, jak go odbieracie. Jeśli Wam się podoba lajkujcie, subskrybujcie, komentujcie i udostępniajcie innym. Koniecznie podkręćcie głośniki i lecimy! Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej piosenki i teledysku: Agacie Mojżuk, Darkowi Boćwińskiemu, Adamowi Marzyńskiemu i Ani Naliwajko.” – jak informuje Łukasz KowalskiPiosenka “Bądź szczęśliwa” opowiada o szczęściu, radości, miłości, oddaniu i szacunku, czyli wartościach, które coraz trudniej znaleźć w obecnym świecie. Utwór zachowany jest w stylistyce popowej ballady z bardzo osobistym Kowalski – jest muzykiem z zamiłowania, a z zawodu nauczycielem matematyki. Ponad 10 lat temu, po raz pierwszy zetknął się ze śpiewem, który stał się bardzo ważną częścią jego życia. “Bądź szczęśliwa” to debiutancki singiel artysty, który zapowiada jego cały album, nad którym Łukasz obecnie pracuje. *****Słowa – Agata Mojżuk Muzyka – Dariusz Boćwiński, Łukasz KowalskiProdukcja/Mix/Mastering – Dariusz Boćwiński Video – okładka singla
J7zSz.
  • yq4rlf1xbf.pages.dev/59
  • yq4rlf1xbf.pages.dev/20
  • yq4rlf1xbf.pages.dev/60
  • yq4rlf1xbf.pages.dev/86
  • yq4rlf1xbf.pages.dev/17
  • yq4rlf1xbf.pages.dev/5
  • yq4rlf1xbf.pages.dev/56
  • yq4rlf1xbf.pages.dev/14
  • jak szczęśliwa polska cała tekst